Hallo Heinrich..ciesza sie niezmiernie , ze ci sie podobo.Fajnie by bolo, jakby jeszcze ktos tak myslol jak jo i ty . i mi trocha w tym pomogl.Poczatek jest zrobiony , a to najwazniejsze.. My juz nie som najmlodsze... a dzisiejsze pokolenie , woli krytykowac, jak samemu cos na nogi postawic.Jo jednak nie traca nadzieji i wiem , ze jeszcze jest na swiecie pora ludzi , ktorzy mysla podobnie jak my , i zamiast klachami i zowiscia cos zniszczyc, wola pocis ta kara, zeby cos po nos jeszcze zostalo , jak nos juz nie bydzie... Pozdrowiom serdecznie ..Gregor
Jako chlopak 12 letni zamieszkalem w 1946 w budynku w ktorym do konca wojny dzialala restauracja Tivoli. Wlascicielka Tivoli byla pani o nazwisku Gallus mieszkala po drugiej stronie naszego mieszkania. Wyjechala do RFN-u w 1948 r. Byla to bardzo dystyngowana pani w wieku okolo 75 - 80 lat. Mieszkalem tam do 1962 r. Jesli kogos zainteresuje ta wiadomosc i zechce dalszych informacji na temat losow posiadlosci Tivoli to prosze o kontakt na - e-m lechjerzy@interia.pl. Do uslyszenia.